Nie mamy przed sobą tajemnic!

16.00 minęła, a kobity, jak nie było, tak ni ma! :) - pomyślałem sobie :) Nagle telefon: - Panie Michale! Już wyjeżdżam, zaraz będę! [...}

16.00 minęła, a kobity, jak nie było, tak ni ma! :) - pomyślałem sobie :) Nagle telefon: - Panie Michale! Już wyjeżdżam, zaraz będę! ... - Przyjechałam z koleżanką, dobrze? - No dobrze, tylko czy koleżanka może słuchać? Może przecież usiąść sobie w poczekalni i poczekać na Panią, nie ma problemu... - Nie! Nie! Absolutnie! Niech będzie, nie mamy przed sobą tajemnic! - No ciekawe - pomyślałem... Ale, jak jest taka pewna, to niech tak będzie, jak sobie życzy... Miałem kiepski nastrój, także nawet nie chciało mi się przekonywać Jej, że słyszałem to tysiące razy i tyle samo razy kobiety wracały, ale już same... ;) Obie Panie były wystraszone i zupełnie niedostępne, a ja nie miałem ochoty ich do siebie przekonywać. Rozpisałem numerologię Pani Małgosi i już mnie nic nie dziwiło, jak zobaczyłem przed sobą zimną i zamkniętą 9... Zacząłem mówić..., a jak nie mają Panie przed sobą tajemnic, to mówiłem wszystko, łącznie z przeszłością i dzieciństwem... Byłem tego świadomy, że za parę chwil zobaczę na twarzy Klientki czerwony kolor, łzy w oczach, wstyd w środku... I nie pomyliłem się! Jeszcze parę minut wcześniej przekonane, że wiedzą o sobie wszystko, uświadomiły sobie, że chyba popełniły błąd... Rozłożyłem karty, które wcale różowe nie były... 9 Mieczy, 10 Mieczy, 9 Pałek, 3 Miecze, Wisielec, Diabeł... coraz ciekawsze... Przeszłość, jak i teraźniejszość osoby siedzącej przede mną naprawdę nie do pozazdroszczenia. Ból, zły, cierpienie, codzienne domowe awantury z mężem, we wszystko zamieszane dziecko, wtrącająca się teściowa, problemy finansowe, długi, kredyty... Nie wspominając już o przemocy fizycznej... w łóżku. Przez 40 minut mojego monologu nie usłyszałem nic z drugiej strony stołu. Widziałem tylko zlęknioną, zawstydzoną, zamkniętą w sobie 40-latkę, na twarzy której można było ujrzeć wszystkie kolory tęczy... O przyjaciółce już dawno zapomniałem, bo nawet nie drgnęła... - To tyle ode mnie. Słucham Panią, o co chciałaby Pani jeszcze zapytać kart? Może coś więcej się dowiedzieć na któryś z tematów...? - No..., właściwie to już wszystko wiem... - Mimo wszystko będę nalegał, bo zdaję sobie sprawę, że przyszła Pani z problemem i ma Pani jakieś pytanie do kart. - No, o męża! - Słucham daty urodzenia... "5" mówiła sama za siebie... Było to dla mnie całkowite potwierdzenie kart. - Do jesieni nie podejmiecie Państwo żadnej ostatecznej decyzji. Karty pokazują wstrzymanie, zawieszenie, separację - jak kto woli, i ogromną nudę w związku, a Pani jest "rozrywką" w łóżku, kiedy nikt nie widzi, a mąż może zdjąć maski dnia codziennego... Ja nie wnikam w to, to Pani decyzja, jeśli Pani to odpowiada, to bardzo proszę... Tylko pytanie: "czy daje to Pani radość...?", Po co Pani tkwi w czymś takim, skoro nie ma tu miłości...? - ... - bez odzewu. Skończyłem i czekałem na reakcję... - bez reakcji. - To tyle, co mogę powiedzieć. Wszystko? - ..., a coś o moim związku? - Przed sekundką skończyłem go interpretować... No tak! - a jak mnie Pani nie słuchała, to nie moja wina... - pomyślałem w duchu. - Proszę Pani! Nie prowadzi Pani ze mną żadnej rozmowy, nie mam pojęcia, czy to, co mówię ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w Pani życiu, nie odezwała się Pani słowem do mnie... - chciałem, by się otworzyła, zaczęła mówić o tym, co Ją dręczy, ale niestety, jak do słupa. - Na razie nie widzę Waszego rozstania. - A czy ktoś się pojawi w moim życiu jeszcze? Rozłożyłem karty... - Jeśli nadal będzie Pani czekała na "gwiazdkę" z Nieba, to jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że ona sama spadnie, a już naprawdę maleńkie, że spadnie w Pani ręce... Może warto po prostu po nią sięgnąć...? Proszę zrobić porządek z przeszłością, proszę podjąć decyzję w kwestii Pani małżeństwa, określić, czego Pani oczekuje, a później pytać, czy ktoś się pojawi, czy też nie. Samo się tylko psuje, nigdy nie naprawia. Niestety! Pani ciągle czeka, a nic nie robi! Związek ma się sam rozwiązać, a inny facet ma się sam pojawić... - ciekawe, w której to bajce takie rzeczy się dzieją!? Jeśli będzie Pani wolna, otworzy się Pani na miłość, na nowe znajomości, to spotka Pani na swojej drodze mężczyznę, ale samo to się nic nie zrobi... Na tym skończyłem. - Ile płacę? Przy wyjściu usłyszałem tylko cichy szept: "Ja jeszcze wrócę do Pana...". Moi Drodzy! Ta historia ma za zadanie uświadomić osobom, które wybierają się do Wróżki, Wróżbity, że tu nie ma przyjaciółek, koleżanek, sióstr itd. Nie raz się już o tym przekonałem. Tarot ukazuje takie rzeczy, sytuacje, o których my sami na co dzień nie myślimy, ukazuje naszą stronę cienia, której często sami nie potrafimy zaakceptować w sobie i spychamy to do podświadomości... TAROT to rozmowa ze swoją podświadomością, ze swoim Wnętrzem... Nie każdy musi o tym słuchać... Często my sami nie chcemy... Druga sprawa - dobrymi intencjami piekło Diabłu wybrukowano..., a Gwiazdki z Nieba same nie spadają ;) Michał Komorowski