ODMIANA LOSU I PRZEZNACZENIE

Wiele jest dróg, którymi możemy podążać, gdyby była tylko jedna, wówczas nikt nie chodziłby do wróżów, jasnowidzów i nie pytał jakie ma opcje, możliwości wyboru. Przeznaczenie jest tym co sami wybieramy Tu i Tam. Często zdarza mi się słyszeć słowa:"...nie przejmuj się najwidoczniej tak miało być"[...]

Czasem jest to prawda a czasem nie. Czasem te "tak miało być" było po prostu najlepszą opcją na ten czas dla człowieka, a czasem przeznaczenie to nic innego jak tylko wymówka lub usprawiedliwienie dla naszych obaw, wygodnictwa, egoizmu, czy zwyczajnie niechęci decydowania o sobie.

Rzadko zdarza mi się, że na pytanie człowieka - ale czy to jest możliwe? - odpowiadam definitywnie "nie", zamykając jakieś drzwi na głucho. Decyzja zawsze należy do człowieka, tarocista, wróżka, czy jasnowidz tylko pomaga zobaczyć dany aspekt wielowymiarowo. Innymi słowy jeśli odpowiada "nie", to z reguły tłumaczy dlaczego, lub co byłoby w tym przypadku lepszym wyborem, ale sam nie podejmuje decyzji za człowieka.

Ciekawym zjawiskiem jest tzw. "zmiana przeznaczenia", czyli po prostu sposobu widzenia pewnych zjawisk, faktów, ludzi w naszym życiu. Wraz ze zmianą świadomości często przychodzi odmiana losu. To jak stanąć na skrzyżowaniu dróg i albo pójść dobrze znaną, bezpieczną trasą, albo spróbować nowej drogi. Po mapę tych innych, nieznanych dróg, przychodzi się do ludzi, którzy tą czy inną metodą "podglądają" kolorowy wachlarz różnych opcji i sprawdzają jakie panują warunki na danej drodze. Jeśli droga wydaje się nam korzystna i zdecydujemy się nią podążać często odmieniamy niechciane koleje losu, tworząc jak w dominie ciąg nowych, lepszych (bo takich przecież szukamy) rozwiązań.

Zdarza się jednak, że człowiek przychodzi po radę, nową mapę, wskazówkę i otrzymawszy ją, nie jest wstanie jej przyjąć. Jakaś część informacji trafia do niego by za chwilę jak bańka mydlana rozbić się o mur starych przekonań i poglądów, które skutecznie paraliżują jakiekolwiek zmiany. Czasami człowiek, który przychodzi po radę, po prostu nie jest na nią gotowy, co nie znaczy, że praca z taką osobą jest skazana na porażkę. Wierzę, że zawsze jakaś istotna, choćby najmniejsza drobinka informacji zapadnie w duszy takiej osoby, jak mały kamyk wrzucony do spokojnej wody, który zatacza coraz szersze kręgi burząc poprzednią strukturę wody. Czy jednak człowiek ten odważy się uwierzyć w odmianę losu i siebie jako głównego wykonawcę? Czasem tak, czasem nie, a niekiedy potrzebuje wrócić jeszcze raz by zerknąć na swoją mapę przy naszym udziale, tym razem jednak gotowy na poruszenie swego życia i przemeblowanie mieszkania.

Spotykałam na swojej drodze ludzi, którzy zaskakiwali mnie swoją gotowością do oddania własnego losu w czyjeś ręce w myśl zasady - ja tego sam nie wybierałem więc to nie moja wina, ale i takich którzy choć słuchali nie rozumieli sensu tego, co starałam się przekazać. Jedni i drudzy potrafią być nie lada wyzwaniem dla wróżącego. Pierwsi dlatego, że idąc do wróżki nastawiają się na zrzucenie odpowiedzialności za podjęcie decyzji na wróżbitę, drudzy dlatego, że nie potrafią uwierzyć w urzeczywistnienie lepszego jutra, pokonać własnych barier, które wznieśli dla siebie.

Miałam kiedyś klientkę, która czuła się mocno przytłoczona swoją rzeczywistością, po ciężkich przejściach rodzinnych, uczuciowych. Poszukiwała tzw. bezpiecznej przystani, zapominając jednak przy tym całkowicie o własnym szczęściu. Z pozoru sprzeczność, a jednak nie. Swoje poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości osoba ta budowała na partnerze, który powinien być dla niej na tyle dobry, byle tylko jej nie odrzucić na wstępie. A kiedy już takiego znalazła (prawo przyciągania działa bezbłędnie), uznała, że lepiej nie ryzykować szukając związku opartego na zdrowych przesłankach, skoro dotąd w życiu nic lepszego i tak jej nie spotkało. Jednocześnie kobieta spełniała się w związku poprzez oddanie się potrzebom partnera, opiekując się nim jak swoim dzieckiem. Jedno tylko mąciło ten pozorny spokój, wewnętrzny głos, który cichutko kwestionował sens takiego związku, wywołując wątpliwości, których na świadomym poziomie nie rozumiała. Kiedy starałam się delikatnie zwrócić jej uwagę na własne potrzeby, skierować na inną drogę, gdzie mogłaby też żyć z uwzględnieniem siebie, nie potrafiła w ogóle pojąć moich słów. Wydawało się jej przecież, że przyszła do mnie jedynie po potwierdzenie swojej wersji i uciszenie tego natrętnego głosu w środku. Chciała wyraźnie usłyszeć, że powinna zostać w aktualnym związku na jego obecnych zasadach a w przyszłości poślubić tego mężczyznę.

Smutkiem napawa fakt, że wielu ludzi przychodzi tylko po to, żeby usłyszeć potwierdzenie dla i tak już podjętej decyzji, która często ich nie zadowala, ale ponieważ boją się zmian i wyzwań trzymają się kurczowo swego wyboru. Pocieszające jest w tym wypadku to, że ci ludzi w ogóle przychodzą, jednak pytają o siebie, to już dobry początek. Moja klientka przynajmniej zapragnęła czegoś więcej dla siebie, następny krok to uświadomić to sobie i zrozumieć, że na tę ścieżkę musi wejść ona sama a nie kto inny. Wystarczy na początek uwierzyć, że ta inna droga istnieje na siatce zdarzeń też dla ciebie.

Bywają jednak i tacy ludzie, których otwartość na wszelkie rady graniczy z brakiem odpowiedzialności. Tacy ludzie często przychodzą po tzw. "gotową receptę na szczęście". Wydaje im się, że "dobra wróżka" wyczaruje im dosłownie lepsze życie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Z reguły oczekują nie tyle podania różnych możliwości, naświetlenia za i przeciw pewnych wyborów, co konkretnej decyzji podjętej za nich, jakby kompletnie nie zdawali sobie sprawy, że konsekwencje i tak pojawią się przecież w ich życiu, gdyż wróżbita to tylko doradca, jakby drogowskaz na skrzyżowaniu, a nie magiczna skrzynka życzeń. Rzadko kiedy rzeczywistość jest czarno-biała, przeważnie ma wiele barw i cieni, jak każdy obraz. A wybór, który pejzaż życzysz sobie oglądać po drodze nie powinien należeć do nawet najbardziej przychylnej ci wróżki, lecz do Ciebie. Dlatego gdy czasem słyszę uparcie powtarzające się pytanie: to co mam wybrać, po uprzednim dokładnym naświetleniu za i przeciw, odpowiadam - ja na Pani/Pana miejscu wybrałabym tą opcję, ale ja lubię morze a nie przepadam za górskimi szlakami. Natomiast jeszcze kto inny może nie umieć pływać albo po prostu nie lubić wody, dlatego tak ważne jest aby traktować nas wróżbitów nie jak wyrocznie ale ludzi, którzy nakreślają opcje, które aktualnie widzą na twojej mapie życia.

Niemniej jednak lubię takich klientów za ich chęć uwierzenia w lepszą przyszłość, odmianę nawet "najgorszego losu", za optymizm i otwarcie na drugiego człowieka oraz gotowość zaufania mu. Z takim nastawieniem człowieka, mimo wszystko łatwiej jest pracować i "przenosić góry" niż z ludźmi, którzy wybudowali wokół siebie mur ochronny, tak naprawdę broniąc się przed własnymi lękami.

Przeznaczenie to często kwestia wyboru, zmiany poglądów lub niechęci na lubienie, to także kwestia zrozumienia, popatrzenia inaczej na siebie i swoje życie... Po to właśnie są wróżki, jasnowidze, tarociści, aby pokazać ten inny punkt widzenia.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich poszukujących Nowych Dróg i Ścieżek na Swojej Mapie Życia.

Wróżka Magdalena Janczewska