"Przepis na miłość? Pokochać siebie..."

Zapraszamy do zapoznania się z artykułem "Przepis na miłość? Pokochać siebie..." przygotowanym przez naszego eksperta Paulina Kubaszek.

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym jak wiele związków rozpada się w obecnych czasach? Dlaczego statystyki wskazują na coraz większą ilość rozwodów? Dlaczego tak często dochodzi do zdrad i skoków w bok? Skąd biorą się problemy i kryzysy w związku ale też w relacji z drugim człowiekiem? Dlaczego tak trudno jest stworzyć długotrwały, wieloletni, stabilny związek, oparty na zrozumieniu, zaufaniu, akceptacji oraz prawdziwej miłości? Na te pytania zapewne próbuje odpowiedzieć wielu z Was, inaczej przecież nie czytalibyście teraz tego artykułu :). Do niedawna sama należałam do osób stawiających sobie rozmaite pytania dotyczące relacji damsko-męskich. Ciągle towarzyszyły mi rozpadające się związki, w trakcie których miało się wrażenie jakby serce roztrzaskało się na milion kawałków lub jak w Tarotowej 3. mieczy ktoś wbił w nasze serce 3 noże. Każdej takiej trudnej sytuacji towarzyszyły również łzy, uczucie beznadziejności, kompleksy, kiepskie samopoczucie, depresyjne myśli obniżające moje wibracje i poczucie własnej wartości typu: Nie zasługuję na prawdziwego mężczyznę! Jestem nie wystarczająco dobra! Nie zasługuję na kogoś wyjątkowego! Jestem zbyt brzydka, zbyt głupia, zbyt chaotyczna! Muszę się poświęcać, stosować wyrzeczenia aby znaleźć tego jedynego! Często zdarzało się tak ,że w końcowej fazie związku przestawały mnie już cieszyć wspólne wyjścia, kwiaty, prezenty... z każdym dniem oddalaliśmy się od siebie. Często bywało też tak ,że mężczyzna uważał iż daje od siebie bardzo wiele, ale dokładnie tego samego wymaga ode mnie. Daje wszystko (w jego mniemaniu) siebie, uczucia, zaangażowanie, ale na jego zasadach i warunkach, a Ty kobieto musisz dawać mu dokładnie to czego on oczekuje.. Brzmi to jak jakiś chory układ, czysto przyziemny, umowa która nie ma związku z miłością i prawdziwymi uczuciami. W efekcie, zrozumiałam , że zaczynam uciekać od mężczyzn, od pracy nad związkiem, od pracy nad sobą i wybierałam prostsze rozwiązanie - rozstanie. Z czasem, w relacji (z obu stron), zaczynała pojawiać się złość, smutek, niepewność, lęk przed zdradą, kłótnie, pretensje, szantaż emocjonalny, poczucie nacisku i presji, wyrzuty do partnera i do samej siebie, żal, urażona duma... czy te emocje kojarzą Wam się z miłością ? Czy jest w nich zawarta choć odrobina prawdziwej miłości? Oczywiście ,że nie. Każda z tych sytuacji opisanych powyżej wskazuje na to ,że często lecimy jak ćmy do ognia po to aby udowodnić samym sobie ,że siebie nie kochamy... i że godzimy się na byle jakość, na każdego kto tylko przejawi choć odrobinę zainteresowania nami.... Z biegiem czasu zaczęłam przyglądać się bliżej samej sobie, kolejnemu parterowi, swoim myślom, słowom, gestom, innym minionym związkom ale też obcym, wypowiedziom innych ludzi na temat miłości, uczuć, partnerstwa....Obserwacja doprowadziła mnie do terminu "programów i kodów" ,których każdy z nas ma z reguły mnóstwo. Nieodpowiednie wzorce przekazywane nam przez rodziców (najczęściej nieświadomie więc nie możemy ich za to winić, przekazali nam to co sami mieli oraz w taki sposób w jaki potrafili najlepiej), rówieśników, mediów, nauczycieli. Przekazy podprogowe znajdujące się na każdym kroku i bezlitośnie wkradające się w nas, w naszą przestrzeń serca, w nasze postrzeganie prawdziwej miłości - są niemalże wszędzie... Szeroko promowana nagość, pożądanie, seks ma na celu odwracanie uwagi od miłości uniwersalnej, od tego co wychodzi z naszego wnętrza, z serca.... Doszłam do wniosku ,że aby powstał udany związek, należy kierować się miłością i tu UWAGA! Miłością do samej/samego siebie. Nie da się komuś ofiarować miłości, jeżeli sami w sobie jej nie posiadamy, jeżeli nie kochamy samych siebie. Robienie czegokolwiek dla kogoś na siłę i wbrew sobie, zawsze prowadzi do czegoś negatywnego, dlatego tak ważne jest aby słuchać głosu swojego serca, intuicji... Nie wolno robić czegokolwiek wbrew sobie lub kosztem siebie na rzecz drugiej osoby czy tez w imię poświęcenia. Kluczem do odnalezienia prawdziwej miłości ,a może nawet bardziej, przyciągnięcia prawdziwej miłości, osoby najbardziej pasującej do nas samych jest rozpoczęcie zmian wewnątrz nas, pokochanie siebie, szacunek do samych siebie. Szacunkiem do siebie samego jest także odejście z relacji , która nam nie służy, która jest toksyczna. W momencie ,w którym zrozumiemy i pokochamy siebie, zjawi się człowiek który dostrzeże to również w sobie, w nas i wtedy uda się stworzyć prawdziwy, stabilny, RÓWNY związek. Miłość jest jedna, uniwersalna, taka sama do każdego stworzenia i do wszystkiego co nas otacza. Oczywiście różni się w manifestacji np. do męża, do dziecka, do zwierzęcia, lecz miłość ma tę samą częstotliwość. Często błądzimy mając negatywne i destrukcyjne programy ,a tym samym czynimy szkodę sobie i wszystkim dookoła. Miłość to wszystko co najlepsze. I płynie samo z serca. Miłość to radość, szczęście, śmiech, lekkość, wolność, poczucie pewności, sukcesu, szczęście, brak przymusu, miłość do kogoś to przede wszystkim miłość do siebie, ponieważ z pustego nawet i Salomon nie naleje. Miłość jest wtedy kiedy ufamy sobie wzajemnie bezgranicznie, walczymy o siebie jak lwy, mamy pewność ,że nikt ani nic nie jest w stanie wejść między nas, że chcemy szczęścia dla ukochanej osoby tak bardzo jak chcemy szczęścia dla nas samych. Jeżeli nie kochamy siebie, to bardzo często próbujemy na siłę i za wszelką cenę obdarować inna osobę tym co najlepsze ale tylko po to by "załatać dziurę", ubytek, tylko po to aby czuć się kochanym, ponieważ sami sobie tego nie jesteśmy w stanie dać lub może bardziej - odnaleźć w sobie. I tak właśnie najczęściej osoba szukająca miłości na zewnątrz, będzie kogoś przymuszać do poświęceń, dowodów miłości, przysiąg, będzie się doszukiwać zdrad i nieszczerości, będzie nie dowierzać i poddawać wszystko w wątpliwość. Także Moi Drodzy.... kochajcie siebie :) Zapraszam na rozmowy przy kartach Tarota