Mniej magicznie, a bardziej realistycznie.
Już wiele razy siadałam do komputera z zamysłem, żeby napisać coś od siebie dla innych, żeby podzielić się moimi osobistymi przemyśleniami w oparciu o moje własne doświadczenia. I za każdym razem, gdy się do tego "zabierałam", ogarniała mnie pustka... Jaki mam cel? - zapytałam siebie dzisiaj. Co chcę przekazać i po co?
Wykonuję dwa zawody - obydwa kocham. Jestem tarocistką - w pewnym sensie param się więc magią. Z drugiej strony jako trener biznesu i coach, prowadzę szkolenia - głównie z zakresu sprzedaży. Spotykam się z opiniami, że to dość "ciekawe" połączenie. Na pytania czy można połączyć ze sobą dwa tak dość odmienne światy - odpowiadam - A czemu nie? Żyjemy w dość trudnych czasach. Pędzimy za czymś - za pieniędzmi, za uznaniem... Coraz rzadziej ze sobą ROZMAWIAMY, częściej mówimy do siebie. Gdybyśmy jeszcze wiedzieli, co czasem mówimy, mieli świadomość co za tym idzie, zanim przyjdzie... I wiem już o czym napiszę najpierw. Będzie trochę mniej magicznie, a bardziej realistycznie. Chcę Państwu zaproponować cykl felietonów na temat komunikacji w partnerstwie. Chcę Was moi drodzy "cofnąć w rozwoju". Okaże się zapewne, że to, o czym napiszę jest czymś, z czego doskonale zdajecie sobie sprawę. Być może tylko o tym zapomnieliście, nie kontrolujecie i żyjecie zgodnie z nawykami, które nie zawsze są dla Was korzystne. To Wy zdecydujecie, czy warto podjąć działania sprzyjające zmianom. Weźmiecie dla siebie to, co wyda Wam się przydatne i warte stosowania w praktyce. Dziś będzie o potrzebach - ich komunikowaniu, badaniu i odpowiadaniu na nie. Banał? Dla wielu być może. Z moich obserwacji wynika jednak, że niekoniecznie dla wszystkich. Zwłaszcza, gdy piętrzące się problemy wynikające z braku odpowiedniej komunikacji, prowadzą do frustracji, niezadowolenia, niespełnionych oczekiwań, żalu etc., a w efekcie do braku chęci komunikacji, zerwania relacji, rozstania, rozwodu. W mojej ocenie, póki w ogóle ze sobą rozmawiamy, jest jeszcze szansa by się porozumieć. Gorzej, kiedy już się nie chce rozmawiać, a między partnerami panuje cisza... Co wg Was jest podstawą szczęśliwego związku? Ktoś powie - miłość i wzajemny szacunek. Zgoda. Ktoś inny może powiedzieć - poczucie bezpieczeństwa i troskliwość. Można by pewnie mnożyć odpowiedzi . Moim celem nie jest dążenie do polemiki, co jest najważniejsze. Dla każdego może to być zupełnie co innego. Ale nie będzie ryzykiem stwierdzenie, że każdy z nas ma jakieś potrzeby, które chcemy realizować będąc w związku (w relacji). Tak swoje, jak i te drugiej strony (zakładając oczywiście, że nie jesteśmy skrajnymi egoistami i wierzymy w zasadę wzajemności - jeśli komuś coś dam - sam też coś od niego dostanę). Pracując jako trener biznesu i prowadząc m.in. szkolenia dla przedstawicieli handlowych (proszę nie mylić z akwizytorami, których zadaniem jest sprzedać, a nie sprzedawać budując długotrwałe relacje), od razu na samym początku doszłam do wniosku, że w życiu - także w partnerstwie, każdy z nas jest sprzedawcą. Na co dzień sprzedajemy swoje poglądy, przekonania, negocjujemy - np. gdzie pojedziemy w tym roku na urlop - ja chcę nad morze, partner w góry... Wyobraźcie sobie proszę teraz taką sytuację: Jak przebiegałaby Wasza rozmowa z partnerem, gdy każde z Was miałoby odmienne pomysły na to, jak spędzić razem urlop... Może już byliście w podobnej sytuacji i wiecie jak się zakończyła. Jeśli doszliście do porozumienia i oboje pakowaliście się w poczuciu zadowolenia, że zrealizujecie swoje urlopowe plany - gratuluję :). Jeśli natomiast rozmowa skończyła się kłótnią, lub któraś ze stron "dała za wygraną" i dla świętego spokoju podporządkowała się partnerowi, rezygnując jednocześnie ze swoich planów? Cóż, może nie musi tak być. Problem może tkwić w tym, że zazwyczaj komunikujemy się na poziomie stanowisk. A więc mówimy czego chcemy lub czego nie chcemy, wyrażając jakieś opinie. Natomiast za naszymi postulatami, roszczeniami, pomysłami stoją zawsze jakieś powody. Na płytszym poziomie są one sygnalizowane w postaci kontekstu, opisu sytuacji, odnoszenia się do jakichś zjawisk lub innych osób. Na głębszym poziomie dotyczą one naszych emocji, stanów psychicznych, są bardzo osobiste. Ten poziom nazwę interesami albo właśnie potrzebami. Żeby to zobrazować, powrócę do przykładu urlopu. Stanowiskiem będzie tu stwierdzenie: Chcę pojechać w te wakacje nad morze. Gdy dodamy: Dawno nie byłam nad wodą, będzie to kontekst, opis sytuacji. Dopiero powiedzenie: i mam olbrzymią ochotę wyciszyć się, odstresować i odpocząć mogąc poleżeć będzie przedstawieniem swojej właściwej potrzeby. Inny przykład: Stanowisko: Chcę więcej zarabiać. Kontekst: Bo w innych firmach zarabiają więcej. Potrzeba: Wobec tego, czuję się wykorzystywany i niedowartościowany. Ten sam przykład może prezentować zgoła zupełnie inną potrzebę: Stanowisko: Chcę więcej zarabiać. Kontekst: Bo chcę wyjechać z rodziną na urlop. Dawno nie byliśmy nigdzie razem. Potrzeba: Dlatego przykro byłoby mi przykro i czułbym, że ich zawiodłem, nie mogąc im tego zapewnić w tym roku. Moją rekomendacją aby podczas rozmowy dotrzeć do właściwej potrzeby naszego partnera jest zadawanie pytania DLACZEGO? (dlaczego Ci na tym zależy?), do momentu, aż z poziomu stanowiska, uda się dojść do poziomu interesu/potrzeby. Jeżeli trafnie rozpoznamy potrzebę, możemy wówczas rozpocząć negocjacje na interesujący nas temat. Bo może można odstresować się, wyciszyć i poleżeć nad wodą będąc w górach? :) Innymi propozycjami pytań prowadzących do zrozumienia potrzeb mogą być pytania: Co Ci to da? Co się dzieje, kiedy tego nie masz? Jakie to ma dla Ciebie znaczenie? Co dzięki temu osiągniesz? Czego dzięki temu unikniesz? Na zakończenie części I - dowcip, którym chcę jeszcze zachęcić do precyzyjnego formułowania pytań. Barman pyta klienta siedzącego przy barze: Czego Pan chce? Klient: Panie! Co ja bym chciał! Nowy samochód, większe mieszkanie, młodszą żonę... Barman: Proszę Pana, nie zrozumieliśmy się. Ja pytam co Pan pije? Klient: Co ja piję? Rano kawę, popołudniu herbatę, wieczorem... Barman (zdenerwowany): Panie! Jest Pan w barze! Chcę wiedzieć, co podać Panu do picia? Klient zainteresował się: A co pan ma? Barman: Co ja mam? Panie, same problemy. Żona mnie zdradza, syn rzucił szkołę... Dowcip obrazuje konsekwencję zadawania nieprecyzyjnych pytań. Jego puentą jest stwierdzenie: jakie pytanie, taka odpowiedź :) W kolejnej części poruszę temat rozmowy z użyciem INTENCJI. Będzie też o aktywnym słuchaniu i komunikacie "JA". Dziękuję i zapraszam. Inspirati :)


