Magiczna noc Kupały.
"Dzień Kupały - najdłuższy w roku, noc Kupały - najkrótsza, były jednym ciągiem wesela, śpiewu, skoków i obrzędów." - Józef Ignacy Kraszewski "Stara Baśń"
Czerwcowa noc świętojańska, noc kupalna, sobótkowa, kupalnocka, palinocka - noc czarów, magii i miłości, gdy wszystko staje się możliwe, a odprawione obrzędy mają szczególną moc. To pradawne święto słowiańskie zawierające też pierwiastki celtyckie, germańskie i indoeuropejskie. Nasi przodkowie od wieków czcili noc z 21 na 22 czerwca, sięgając do wiedzy kapłanów pogańskich, którzy najlepiej ją wyznaczali. Natomiast kościół katolicki chcąc wykorzystać naturalne miejsca zgromadzeń oraz wykorzeniając zwyczaje pogańskie wyznaczył w X wieku datę śmierci świętego Jana Chrzciciela na 24 czerwca, nawiązując do obrzędów związanych z wodą . Na wsiach w ten dzień tarzano się rankiem po rosie poprawiając magicznie stan zdrowia, oczyszczano studnie wrzucając sól lub wodę święconą, kawałek chleba, "Jan ochrzcił wszystkie wody, odtąd wam nie będzie szkody." Wszystkim zapewne znany jest zwyczaj palenia ognisk, rozpalanych tradycyjnie od pocieranych drewienek, na pagórkach, polanach, nad rzekami i jeziorami. Najzręczniejsi chłopcy przeskakują nad ogniem, popisując się przed dziewczynami. Kościół starał się zwalczać zwyczaj palenia ogni świętojańskich, ponieważ uważał, że sprzyja to rozwiązłości - a przecież święto tak radosne, pełne tańców, muzyki sprzyjało nie tyle ,,uprawianiu" miłości, co raczej nawiązywaniu znajomości, łączeniu w pary (wtedy razem oboje narzeczonych przeskakiwało nad ogniem, trzymając się za ręce). "Św. Jan wielki pan, bo dzień mu najdłuższy słan." Moc ziół zbieranych tej szczególnej nocy jest wyjątkowa, sprzyja nie tylko miłosnym, ale i prokreacyjnym rytuałom. Mężatki przepasywano bylicą, podobnie zwierzęta domowe często uwieńczano tym ziołem i dodatkowo z zakrytymi oczami przepędzano między ogniskami. Wianki panien rzucane na wodę płynącą wśród wielu różnych gatunków miały nie tylko rutę - symbol stanu dziewiczego, ale i chabry - aby oczy ukochanego patrzyły tylko w jej oczy, lubczyk - aby tylko ją pokochał, nasięźrzał - aby miłość była stała, kłosy - aby rodzina w przyszłości nie cierpiała głodu, itd. Potem oczywiście w wiankach wstawiano zapalona świeczkę lub drewienko i wrzucano do wody, aby chłopcy kilkaset metrów dalej mogli je wyłowić. Wróżono z liczby rzutów (jeśli wianki zahaczały ponawiano rzut - liczba mówiła o latach dzielących pannę od zamęścia), z przeszkody jaką napotkały po drodze (jeśli świeczka zgasła ślubu nie będzie szybko, jeśli wianek zatonął - inny chłopak w przyszłości będzie się starał o przychylność, jeśli wianek wirował w miejscu - liczne przeszkody ze strony przyszłych teściów). A jeśli potem trzeba było wykupić wianek za cenę całusa, żadna panna się nie wzbraniała, nawet gdy do cieplejszych pieszczot dochodziło w krzewach. "Zbieraj rumianek, bo już święty Janek." Nie wszystkie jest obrzędy związane byle z białą magią. Wierzono również w wyjątkową złośliwość czarownic tej nocy, wykorzystujących porę magiczną do wzywania ciemnych mocy. Stąd często odprawiano rytuały mające chronić prze urokiem, zawiścią. Popularne było wtykanie w ściany obór, spichlerzy, stodół kwiatów czarnego bzu, gałązek mięty, bylicy, sosny (bo o ochronę zwierząt proszono również demony leśne). Na Kaszubach odprawiano zwyczaj "ścinania kani" - łapano jakiegoś czarnego ptaka (wronę najczęściej), przybijano do palka, obnoszono po całej wsi i nad dołem rytualnie odcinano głowę, a krew razem ze ścierwem zakopywano. "Niechaj ruta w ogniu trzeszczy, Czarownica w ogniu wrzeszczy, Niech bylicy gałąź pęka, Czarownica próżno stęka, Myśmy przyszły tu z daleka, Nie zabiorą nam już mleka." ( za "Encyklopedia tradycji polskich" Poznań 2000r.) Obrzędowość tej nocy jest także łączona z mitem kosmogonicznym według którego pierwszej wiosny po stworzeniu świata odbyły się zaślubiny Słońca i Księżyca. Słońce jednak było rozczarowane nocą poślubną i odeszło od małżonka wznosząc się szybko ponad horyzont. Rozżalony Księżyc od razu zdradził je z Jutrzenką. Od tamtej pory oba ciała niebieskie są zaciętymi wrogami, nieustannie walczą ze sobą, prowadzą odwieczną rywalizację, której punkt kulminacyjny przypada właśnie na noc przesilenia letniego. Niektórzy wspominają również o pochodzeniu słowa Sobótka, wiążącym się z procesem chrystianizacyjnym. Oznacza tyle co mały sabat i został stworzony w celu nadania świętu negatywnego znaczenia. Ludowa tradycja dorobiła jednak do tego określenia zgoła inną ideologię, tworząc piękną i romantyczną legendę, o pięknej Sobótce czekającej na powracającego z wojny narzeczonego - Sieciecha , która nie doczekała zaślubin, gdyż zginęła w wyniku najazdu (prawdopodobnie Wikingów) w noc przesilenia letniego. Warto również wspomnieć o samym Kupale - słowo pochodzące najpewniej z indoeuropejskiego pierwiastka "kump", oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość, z którego wywodzą się słowa takie jak kupa, skupić, kupić (w sensie "gromadzić"). Jest również pewien pogląd, iż nazwa święta to imię słowiańskiego bóstwa, patrona miłości i płodności - Kupały. Zapewne znane jest również przekonanie, ze tylko w tę wyjątkową noc można zobaczyć zakopane skarby. W tym celu najlepiej odszukać kwitnący kwiat paproci, ,,perunowe ziele" - bo wierzono, że kwitnie tylko w miejscu uderzenia pioruna. Ale czy przyniesie to szczęście? Jeśli poszukamy w lesie razem z ukochaną osobą, na pewno, choćbyśmy kwiatu nie znaleźli :) Artykuł udostępniony dzięki uprzejmości Wróżki Julitty.


