Szeptuchy w Polsce

Na Podlasiu i Lubelszczyźnie jest wiele regionów gdzie magia jest wciąż żywa, gdzie spotykamy ją na każdym kroku. Mieszkają tam ludzie zajmujący się czarami, zamawianiem klątw i uroków, zamawianiem zwierząt oraz dokonywujących wiele innych działań ezoterycznych. Mamy to nabyte we krwi po swoich przodkach, przekazano to nam rodzinnie, nie jest to wiedza wyuczona czy nabyta to wiedza wrodzona. Odwiedzają nas ludzie z różnych zakątków polski i świata. Wychodzą z naszych domów szczęśliwi, że ktoś im pomógł zrozumiał, ulżył w kłopotach zdrowotnych, uczuciowych, finansowych, czy innych dużo bardziej skomplikowanych. Są też szeptuchy, czarownice które potrafią świadomie szkodzić innym, odprawiają destrukcyjne rytuały, palą specjalne świece, lepią chlebowe lalki. To temat tabu o tym głośno się nie mówi, niektórzy zakazują o tym myśleć ale każdy wie gdzie i do kogo trzeba się zwrócić jeśli mąż zdradza, lub syn pije. To regionalne zabobony lub tematy zakazane ale w prawie każdej wiosce nawet dziecko wie gdzie mieszka babka, szeptucha lub urocznica. Czasami ale dużo rzadziej zdarza się, że magią ludową zajmują się mężczyźni, oni mają tą przewagę nad kobietami, że nie muszą czekać aż przekroczą wiek Chrystusowy są gotowi od dnia urodzenia. Kościół Katolicki potępia działania magiczne zapominając, że masz święta jest też rytuałem. Znam się na magii i wróżbiarstwie od pokoleń, moja prababka Katarzyna była cenioną uzdrowicielką w Porycku (obecny teren Ukrainy) zmarła w wieku 96 lat ciesząc się dobrym zdrowiem, natomiast moja Babcia-mentorka i mistrzyni uświadomiła mi co potrafię i przekazała mi ogrom wiedzy praktycznej. Do swoich obrządków wykorzystuję cztery żywioły. Korzystam ze świętych przedmiotów, ziół, owoców, jajek, wosku, ziemi z konkretnych miejsc, wykorzystuję również zwierzęta i ludzi. Dla mnie to wszystko jedno co do czego użyję i jak wykorzystam ważne jest to aby magia działała. Jedni w moje czary i rytuały wierzą a inni patrzą z przymrożeniem oka mówiąc, że to gusła a ja jestem nawiedzony. Zawsze uśmiecham się do osób traktujących Magię po macoszemu bo wiem, że prędzej czy później przychodzi taki czas, że ten największy sceptyk puka do moich drzwi prosząc o pomoc. Nikomu nie odmawiam, robię wszystko co w mojej mocy, każdego traktuję indywidualnie i z należytym szacunkiem. Urodziłem się i wychowałem na Lubelszczyźnie w wielokulturowym mieście i magia jest w mojej krwi od zawsze.