Przygotowywanie czarnego scenariusza - sposób na spokojne życie

Zapraszamy do zapoznania się z artykułem "Przygotowywanie czarnego scenariusza - sposób na spokojne życie" .


W roku 1950 w Ameryce, w bazie Muroc Field, badano odporność ludzi na przeciążenia podczas procesu hamowania. Inżynierowie sprawdzali jakie będą reakcje, jakie pojawią się odczyty i wszystko skrzętnie notowali. W tych testach użyty został wózek postawiony na szynach, następnie ten wózek rozpędzano i gwałtownie hamowano hydraulicznymi hamulcami. Na samym początku do badań użyto manekinów, następnie szympansów i na samym końcu ludzi. I właśnie podczas badań na ludziach powstało tak zwane prawo Murphy'ego, polegające na przygotowaniu się na najgorsze. Jednak od początku, czyli powiedzmy sobie co się stało, że takie prawo w ogóle powstało. Edward Murphy - major inżynier, a wcześniej pilot - zaproponował tensometryczne czujniki przyłączone do pasów. Miało to dać najlepsze i najdokładniejsze pomiary przeciążeń, jakie odczuje człowiek w danym momencie (czyli nie tylko jak się dana osoba czuje w tym momencie, co może zależeć od dnia, stanu zdrowia etc., tylko jakie wartości i siły fizyczne rzeczywiście na niego działają). Tutaj historia jest trochę niepewna, ponieważ jedne źródła mówią, że Murphy kazał podpiąć kable asystentowi, drugie natomiast mówią, że zrobił to sam i później tylko zrzucił winę na asystenta. Prawda jest jednak taka, że kable zostały źle podłączone i odczyty wskazywały przeciążenia w wartości "0" - przez co całe testy musiały być ponownie zrobione (oczywiście po poprawieniu kabli). Wtedy też padły słowa Murphy'ego do swojego asystenta, chociaż nie wiadomo w końcu czy rzeczywiście to on zawinił, że jeżeli ten mężczyzna ma jakąkolwiek możliwość zrobienia błędu, to go zrobi. I w tym momencie, dla wielu z nas może wydać się dziwne jak słowa człowieka, wypowiedziane w nerwach do asystenta mają odzwierciedlać sposób na spokojne życie. O co w ogóle chodzi w tych słowach i dlaczego stały się sławne? W końcu inni mogliby zrobić np. Prawo Żony - gdy Ona wściekła zbiera skarpetki i krzyczy na swojego męża - i dałoby to to samo. A więc słowa te rzucone w gniewie znalazły inne zastosowanie. Mianowicie ludzie powtarzali sobie tę historię i w ten sposób - cokolwiek robili - starali się przygotować najgorszy scenariusz niepowodzeń. Tak jak w historii analizowali czy ktoś może się pomylić, jak może to zrobić i co może jeszcze pójść nie tak. Analizując w ten sposób daną sytuację wiedzieli co może się zdarzyć, na co zwrócić uwagę i jak być przygotowanym, gdy coś rzeczywiście się wykrzaczy :) W przypadku badania przeciążenia - jeżeli ktoś wcześniej pomyślałby, że ktoś może pomylić kable, to przed rozpoczęciem procedury zapewne wszystko byłoby jeszcze raz sprawdzone. Przygotowanie się na najgorszy scenariusz pozwala spokojniej żyć. Wiemy co może pójść źle i jak wtedy będzie trzeba zareagować. A jeżeli wszystko pójdzie dobrze to, no cóż, po prostu świetnie! Niestety zwykle jest tak, że myślimy o tym co może pójść nie tak, kiedy już się to dzieje, a jak wszystko jest w porządku, to po prostu to przyjmujemy jako pewnik. Prawo Murphy'ego pozwala być więc prawdziwie przygotowanym, aby później przez nerwy i stres nie działać źle. Sprawdzenie czegoś kilka razy, zrobienie kontroli i przygotowanie się na negatywne scenariusze da pewność, że tego błędu nie popełnimy. Do czego jeszcze odnosi się prawo Murphy'ego? Do kilku innych prawd przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Na przykład, że zgubione rzeczy odnajdujemy dopiero wtedy, gdy kupimy ich zamiennik lub gdy nie są już nam potrzebne. Dzieje się tak przez blokadę energii, która powstaje w momencie zbytniego przejmowania się daną rzeczą. I w ten właśnie sposób potrzebne okulary czy klucze odnajdują się po całej frustracji tuż obok nas albo skarpetki nagle wychodzą z pralki... Innym porzekadłem jest, że jutro może być tylko gorzej. No może. Takie ma prawo, z którego oczywiście nie musi korzystać. Właśnie dlatego należy jednak doceniać chwilę obecną. Kolejną kwestią jest psucie się rzeczy. Dlaczego to co kupimy psuje się akurat jak skończy się gwarancja? Dlaczego coś byle jakiego, co kupiliśmy na chwilę - zanim będzie nas stać na coś lepszego - wytrzymuje wiele lat, a ta droga piękna rzecz psuje się tuż po chwili? Tu znów zauważamy, że jeżeli zbyt skupiamy się na czymś - wkładamy w to zbyt dużo energii, która się blokuje lub odbija i w ten sposób np. za bardzo dbając o nowy telefon już po miesiącu zrzucamy go z biurka i patrzymy na pęknięcie na całej długości... Jest jeszcze jedno ciekawe powiedzenie - im bardziej Ci na czymś zależy, tym większe prawdopodobieństwo, że tego nie dostaniesz - oczywiście wizualizowanie sobie tego, co chcemy i myślenie pozytywne jest w pełni pożądane, jednak często jest ono zbyt chorobliwe. Jeżeli zależy nam za bardzo, to wtedy wysyłamy zbyt dużą częstotliwość energii i wyglądamy na desperata. Jeżeli więc zbyt dużo skupiasz się, aby z kimś być, to możesz dla tej osoby wydawać się nieszczęśnikiem. Stajesz się zbyt miły, nadopiekuńczy czy kontrolujący - zależy Tobie za bardzo i zaczyna to kogoś przerażać. Jeżeli za bardzo chcesz kupić nowy rower, to możesz któregoś dnia być poproszony o odsunięcie się od witryny, bo wszyscy są przestraszeni twoim pochłaniającym wzrokiem. Tak więc wpuszczenie trochę zdrowego pesymizmu do życia może w efekcie przynieść spokojniejsze życie. Wszystko oczywiście opiera się na umiarze i odpowiednim korzystaniu z tego prawa. Jeżeli zbytnio zaczniesz przestrzegać go, to możesz się zablokować - bać się czegokolwiek zrobić, bo przecież i tak będzie źle. Chodzi więc o to, aby stosować je z rozsądkiem - dać taki znak zapytania do swojego działania, aby jeszcze raz wszystko - tylko odrobinę - przemyśleć i dopiero poprawnie działać. Czarny scenariusz odczytasz w swojej głowie i życie Cię już nim nie zaskoczy :)