A ja poproszę numery totolotka!

Często do osób, które wróżą w bardziej czy mniej zawodowy sposób, zgłaszają się ludzie z prośbą o przewidzenie numerów na loterii czy innych danych, które pozwoliłyby im się szybko wzbogacić. Niestety to nie działa w ten sposób!

Gdybym potrafiła przewidzieć numery w totku, byłabym obecnie najbogatszym człowiekiem na ziemi. Chyba, że inne wróżki wpadłyby na ten sam pomysł - wtedy liczba ,,trafień szóstki" sprawiłaby, że każda z nich otrzymałaby może złotówkę. Na szczęście udało uniknąć się chaosu i wróżki nie przewidują takich danych. Wygra ten, lub tamten, ten który zasłużył na nagrodę dobrym życiem, lub ten, który jest zwykłą mendą. Nie mamy na to wpływu. Trzeba jednak pamiętać, że hazard jest igraniem z ogniem. I nie mówię tutaj o uzależnieniu i jego skutkach, ale o czymś zupełnie innym. Podobno posługiwać się pieniędzmi uczymy się dopiero w trzecim pokoleniu. Wcześniej robimy z siebie tylko głupców. Na pewno każdy z nas kojarzy ,,nowobogackich" obwieszonych złotem i obnoszących się ze swoim bogactwem. Narażają się nie tylko na kpiny, ale i na poważne niebezpieczeństwo. Znałam kiedyś mężczyznę z sąsiedniej miejscowości. Niegroźny pijaczek. Miał małe mieszkanko, żonę, starczało mu na piwko przed sklepem z kolegami. Pewnego dnia wygrał w totka. Oczywiście od razu kupił sobie dobry samochód, postawił duży dom. Tu pojawiła się jakaś kochanka, tutaj odezwali się starzy kumple. Okazało się, że pieniędzy na koncie nie przybywa. Jak miałoby być ich więcej, skoro nie pracował? A przecież on jest milionerem i za 1200 zł nie będzie pracować! I tak topniały środki z totka. Okazało się, że duży dom to duże wydatki na utrzymanie, dobry samochód dużo pali, a kochanka powie wszystko żonie, jak nie dostanie nowych drogich kolczyków. Biedny chłop skończył na dnie. Stracił dom, samochód, żona o wszystkim się dowiedziała i odeszła. Nie ma nawet tego małego mieszkanka. Teraz to nawet o piwko musi zebrać. Takie ,,dary z niebios" czasem pochodzą prosto z piekieł.