No najgorzej,jak się komuś coś wydaje.

Nasza praca z klientami to przede wszystkim rozmowy,rozmowy,rozmowy.Wiadomo,że głównym motywem 90 % z nich jest miłość. I właśnie z tych rozmów zaczęło przebijać coraz częściej powtarzające się zdanie -" no bo wyszłam z założenia,że..." I wiecie co ? Zaczęłam liczyć, ile razy słyszę to zdanie.Obiecałam sobie, że jeśli usłyszę je 200-setny raz napiszę o tym.Stąd dzisiejszy artykuł...

Jak ma się to do rozmów ? Ano tak, że najczęściej słyszanym stwierdzeniem jest -" no bo wyszłam z założenia,że on się zmieni,że zmieni swoje postępowanie jeśli tylko pokażę mu swoje uczucie i będę cierpliwa ". Otóż moje Drogie Panie ( z góry przepraszam, że pomijam część męską, ale artykuł jest pisany na podstawie moich rozmów,a z Panami za wiele ich na ten temat nie było, więc porównań brak :) ) : - po pierwsze primo - pamiętajcie, że nie można uznać za pewnik reakcji drugiego człowieka, ponieważ ...jest to człowiek a nie taboret, który przestawimy z miejsca na miejsca i wyjdziemy z założenia, że tam pozostanie, bo tak przecież się stanie. Człowiek jest żywy, ma swoje emocje, uczucia i niesie za sobą bagaż doświadczeń, które go do pewnego stopnia ukształtowały ;) - po drugie secundo primo - bardzo, ale bardzo pachnie mi to WARUNKOWANIEM.Czyli - jeżeli ja...to on ....a jeżeli mówimy o warunkowaniu to gdzie w tym wszystkim jest ...Miłość ? Czy ona warunkuje ? NIE,ONA JEST, ALBO JEJ NIE MA ;) - po trzecie tertio secundo primo - czy chciałybyście, aby ta druga strona miała taki tok myślenia o Was ? Na początek skupmy się na dosłownym znaczeniu tego stwierdzenia.Założenie to inaczej teza, postulat. A wyjść z założenia to ni mniej ni więcej, jak uznać coś za pewnik. Nie jest moim celem atak na Was.Tylko uniknięcie Waszych rozczarowań, łez i bólu.Ale i również zwrócenia uwagi na punkt drugi i trzeci. Budowanie relacji to bardzo wartościowe, ale i trudne doświadczenie, bo mamy przecież założone różowe okulary emocji.Ale to jest ten czas, kiedy możemy jeszcze wycofać się bez przepłakanych godzin i złamanego serca.Jeżeli w głowie pojawi się choć raz myśl - ok, jeśli będę cierpliwa, uda się mi to czy tamto zmienić niech zaświeci się Wam lampka.. Nie namawiam Was od razu do rzucania i ucieczki, gdzie pieprz rośnie.Nie.Namawiam Was do rozmowy z samym sobą.Niech pojawią się pytania - na ile jestem w stanie zaakceptować daną cechę czy sytuację ? Na ile ocena zachowania danej osoby jest obiektywna ? Na ile jestem w stanie być wyrozumiała teraz i co najważniejsze - później?A może są to moje przeżycia, które wpływają na nieobiektywny osąd ? W końcu - czy moje zachowanie mogłoby mieć wpływ na pojawienie się takich samych myśli u tej drugiej strony...? Taka rozmowa z sobą wymaga odwagi ale i konsekwencji w działaniach następujących po niej.Jeżeli powiecie sobie - ok, akceptuję to, to i to, to nie miejmy potem za złe drugiej stronie, że zachowuje się tak, a nie inaczej.Rozmowa z partnerem, szczera rozmowa jest również podstawą braku rozczarowania w przyszłości. I na koniec nieco już może żartobliwie - Moje Drogie Panie,zdradzę Wam tajemnicę - jeśli nie powiesz facetowi o co chodzi, to on nie wie o co chodzi :))))) To działa w obie strony - jeżeli nie pojawi się wzajemna komunikacja, to pozostawianie Waszego życia domysłom i niedopowiedzeniom może się kiepsko skończyć. Czego oczywiście Wam nie życzę z całego serca :)