Zamykam się na miłość,bo ktoś może mnie zranić! [...]

Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z artykułem "Zamykam się na miłość,bo ktoś może mnie zranić! Nie chcę tego już po moich przeżyciach,Nie zniosę tego jeszcze raz!"

Witam moi kochani -Tak własnie do mnie piszecie; poranieni,zapłakani ,rozgoryczeni. Pytacie mnie co mam robić ,jak mam żyć lub czy dobrze już postanowiłem. Z jednej strony bardzo dobrze, bo dlaczego macie liczyć na kogoś,na jego ciepło ,na uczucia na wsparcie?!,jeśli potem okazuje się po czasie,że jak już kogoś dopuściliśmy do siebie- to wszystko okazało się jakoś bez pokrycia .Jakoś potem następuje zatrzymanie,niedotrzymywanie słów,zatrzymanie relacji lub rozstanie.A my nie umiemy się pozbierać ani wziąć się w garść jak mówią nam wszyscy.Rozum mówi znów byłeś głupi,naiwny ,na co liczyłeś?! Wtedy własnie po nieprzespanych nocach,po obwinianiu siebie,że to może my coś zrobiliśmy nie tak,może jesteśmy winni za to co nas spotkało.W końcu dochodzi w którymś dniu do przekonania,że teraz już kierujemy się tylko rozumem.Teraz tylko musimy się zatwardzić i przygotować do samodzielnego zżycia.Naszego życia bez udziału nikogo. Trwamy uparcie w tym postanowieniu i nawet nam dobrze idzie.Jak zauważymy ,że ktoś się o nas stara to mówimy twardo nie! Na przykład zwodzimy :być może,potem ,póżniej odpowiadamy lub dajmy sobie czas,jeszcze trochę czasu.Musimy się dotrzeć ,zaczekać. Stawiamy barykadę i robimy komuś wręcz konkurs.Myślimy zda,nie zda,uda mu się czy nie uda.Dopingujemy nawet tą osobę ,ale znamy ostatecznie swoje postanowienie.A ono jest i było jedno-nie dam się nikomu skrzywdzić nigdy więcej! I tak już pozostajemy silni,niezależni od nikogo.Nikt nas nie rani.No może jedynie skutkiem ubocznym jest nasze ranienie innych,bo niby dajemy -nie dając nic,nawet szansy bo wynik naszych decyzji jest nam znany już za w czasu przecież. W zasadzie każda nasza droga do przetrwania bez bólu jest dla nas możliwością przeżycia bez łez z nasza siłą i nie zależnością. Jednak moi Kochani samodzielność,liczenie tylko na siebie jest bardzo często wiązane z samotnością-Puste mieszkanie,pusty pokój.Nikogo i niczego nie ma.Cisza i samotność nas otacza tylko. Pytanie kolejne czy my kochamy,lubimy i akceptujemy swoją samotność.Czy tego pragnęliśmy ,czy jesteśmy spełnieni?! Czy istnieje złoty środek?! spytacie.Nie ma jednego środka,jednego lekarstwa.Co człowiek to odpowiedż i potrzeba. Jednak może przemyślmy jeszcze raz czym się kierować rozumem czy oceną każdego człowieka indywidualnie,czy musimy być już zawsze sami,co nam potrzeba lub kogo do szczęścia.A jeśli uznacie,że już wam nic nie potrzeba to nie będziecie mieli celu życia Kochani i wtedy pojawi się nowy temat-jak żyć ,po co na tej ziemi.Co wtedy odczuwamy?,ale to już innym razem. Pozdrawiam Was z serca.Oksana