TWÓRCZA MOC JEST W NAS cz. 2

Zapraszamy do zapoznania się z drugą częścią felietonu "TWÓRCZA MOC JEST W NAS" autorstwa Szamanki. Na podstawie "Rozmów z Bogiem" Neale Donalda Walscha.

IV. SKUTECZNA MODLITWA Nasze życie stanowi odbicie naszych życzeń, i tego, w jakiej mierze według nas mogą się spełnić. Bóg nie może dać nam tego, czego naszym zdaniem nie możemy otrzymać (choćbyśmy pragnęli tego najgoręcej!), gdyż nie sprzeciwi się naszym myślom. Gdy wierzymy, że czegoś nie możemy otrzymać, to tak, jakbyśmy tego nie pragnęli - oba stany wywołują taki sam skutek. Nie jest tak, że jeśli czegoś pragniemy, a to nam nie służy, Bóg nam tego nie da. (Tak twierdzą ci, którzy chcą nam oszczędzić rozczarowania danym rezultatem!) Da nam cokolwiek przywołamy, niezależnie od tego, czy jest to dla nas "dobre" czy "złe". (Choć tak naprawdę On nic nie daje - przywołujemy to sami!) Nie osądza też, co powołujemy do istnienia, gdyż nie uznaje czegokolwiek za dobre lub złe. Jesteśmy istotami twórczymi, uczynionymi na obraz i podobieństwo Boga. Możemy mieć cokolwiek wybierzemy. ALE NIE MOŻEMY MIEĆ WSZYSTKIEGO, CZEGO BARDZO CHCEMY, gdyż pragnienie czegoś odsuwa od nas tę rzecz. NIE PROŚMY BĄDŹMY WDZIĘCZNI Modlitwa o coś odsuwa od nas to, o co prosimy, gdyż prośba jest stwierdzeniem braku - mówiąc, że czegoś chcemy, przyczyniamy się do zaistnienia w naszej rzeczywistości dokładnie tego doświadczenia - chcenia. Każda modlitwa ma charakter twórczy i w zależności od tego, z jaką żarliwością uznajemy ją za prawdę (a jest ona stwierdzeniem stanu rzeczy), w takim stopniu ucieleśni się w doświadczeniu człowieka. Jeśli stwierdzamy, że nie zawsze otrzymujemy to, o co prosimy (że nasze modlitwy przechodzą bez echa) - ZAWSZE otrzymujemy to, co powołaliśmy do istnienia - twórczą myślą jest również ta, że rzadko otrzymujemy to, o co prosimy! Doświadczamy tego, co wybieramy, a jeżeli nie, to dlatego, że wątpimy w Boga i w swoją twórczą moc. Modlitwą prawidłową jest nie modlitwa błagalna, lecz dziękczynna. Dziękując Bogu zawczasu za to, czego chcemy doświadczyć, przyznajemy, że TO JUŻ JEST. Dziękczynienie kryje w sobie wielką moc, stanowi potwierdzenie, że zanim zdążyliśmy spytać, otrzymaliśmy od Boga odpowiedź. Zanim poprosiliśmy, już otrzymaliśmy! (Taką całkowitą ufność miał Jezus, który wiedział, że gdy o coś prosi, otrzyma to Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ!). Jeśli jednak dziękujemy Bogu za coś, zachowując świadomość, że nie mamy w naszej rzeczywistości rzeczy, których pragniemy - to ten stan braku pozostanie naszą rzeczywistością. Zawsze działa najbardziej żarliwa myśl, słowo czy uczucie. Ta pierwotna myśl ukryta pod inną myślą decyduje o naszych doświadczeniach - to ona jest główną sprężyną, początkiem i przyczyną wszystkich dalszych myśli, a przez to i kolei życia. Może ona płynąć albo ze strachu albo z miłości. Główną sprężyną każdej prośby jest myśl, że nie mamy tego, czego pragniemy - i to staje się rzeczywistością. Przezwyciężyć tę myśl może wyłącznie myśl mocno osadzona w wierze, że o cokolwiek prosimy, Bóg niezawodnie ześle; że na pewno stanie się to, co postanowiliśmy doświadczyć. Kiedy wiarę, że Bóg spełni każdą naszą prośbę, zastąpi intuicyjne zrozumienie, że proszenie o cokolwiek nie jest konieczne (!), modlitwa samoistnie zmienia się w dziękczynienie. Zamiast prośbą jest wyrazem wdzięczności za to, co jest. V. ZNACZENIE WYBORU: MIŁOŚĆ CZY STRACH Każda ludzka myśl, każde działanie, zakorzenione jest w strachu lub miłości, dwóch przeciwnych biegunach świata, w którym żyjemy. Wszystkie inne pojęcia są tylko pochodnymi tych dwóch. Wątpiąc w Boga i jego najlepsze intencje względem swego stworzenia, w Jego chęć spełnienia wszystkiego, czego pragniemy, skazujemy się na życie w ciągłym strachu. Przyczyną lęku jest przede wszystkim fałszywe przekonanie - uznawane za prawdę o Bogu - że Bogu nie można ufać; że na miłości Boga nie można polegać; że jego życzliwość obwarowana jest warunkami; że w związku z tym ostateczny rezultat jest niepewny. Przyciągamy to, czego się boimy. To, czego najbardziej się boimy, najbardziej da nam się we znaki. Strach ściągnie to na nas niczym magnes. Nasze święte pisma - każdej bez wyjątku tradycji religijnej - zawierają wyraźną przestrogę: WYZBĄDŹ SIĘ LĘKU! Utrwalamy, umacniamy to, przed czym się bronimy. Nie bronimy się przed czymś, co uznajemy za nierealne. Stawianie czemuś oporu równa się nadaniu mu rzeczywistości. Kiedy bronimy się przed jakąś postacią energii, sami ją wywołujemy. Im bardziej się opieramy, tym bardziej realną się dla nas staje - obojętne, przed czym byśmy się bronili. (Kiedy jednak otworzymy oczy i popatrzymy, to zniknie. Przejrzymy to na wylot, rozwieją się wszelkie złudzenia i w polu widzenia pozostanie naga rzeczywistość. Poznamy prawdę o iluzji naszego życia i przestanie mieć nad nami władzę.) Jeśli coś odrzucamy, nie myślmy o tym, nie roztrząsajmy tego. Jeśli "musimy" o tym myśleć - nie brońmy się przed tym. Spójrzmy prawdzie w oczy - uznajmy to za swój wytwór i pozbądźmy się go dokonując innego wyboru. W ten sposób zmierzamy ku czemuś a nie uciekamy. Dostrzegajmy we wszystkim Boga, Miłość, to, co Najlepsze. Nadajemy realności temu, na co zwracamy uwagę. Dokonajmy świadomego wyboru tego, co stanowi dla nas rzeczywistość. Perspektywa rodzi myśli a z myśli rodzi się wszystko. Myśli można kontrolować przez zmianę spojrzenia! Spójrzmy inaczej, a zaczniemy myśleć o wszystkim inaczej. W ten sposób zapanujemy nad naszymi myślami, a to decyduje o całym naszym doświadczeniu. Niektórzy nazywają to ciągłą modlitwą. "Gdybyś przyjął, że kierowanie myślami, panowanie nad nimi, stanowi najwyższą formę modlitwy, myślałbyś jedynie o rzeczach słusznych i godziwych. Wystrzegałbyś się mroku, czarnowidztwa i defetyzmu. I w czarnej godzinie - szczególnie wtedy - dostrzegałbyś tylko doskonałość". Nie potępiajmy więc tego, z czym się nie zgadzamy. Starajmy się to zmienić, i warunki, jakie to zrodziły. Dostrzegajmy ciemność, lecz jej nie przeklinajmy. Bądźmy dla niej światłem, aby ją rozjaśnić. (Pamiętajmy, że wszystko co się dzieje, stanowi zewnętrzny wyraz naszych najskrytszych myśli, wyborów, zapatrywań odnośnie tego, Kim Jesteśmy.) NIC NIE JEST DLA NAS NIEMOŻLIWE; JEST W NASZYM ZASIĘGU, COKOLWIEK ZECHCEMY MIEĆ, CZYMKOLWIEK ZECHCEMY ZOSTAĆ, CZEGOKOLWIEK ZECHCEMY DOKONAĆ - to wielka obietnica Boga płynąca z wielkiej miłości! Bóg jest miłością! Miłość jest wszystkim, co istnieje. To Ostateczna Rzeczywistość, doświadczenie Boga. VI. ŚWIADOME BYCIE BOGIEM Zacznijmy ŚWIADOMIE zmieniać nasze myśli, słowa i uczynki, aby były godne naszego najszczytniejszego wyobrażenia. Wymagać to będzie ogromnego wysiłku, umysłowego i fizycznego. Oznaczać będzie ciągłe śledzenie każdego zachowania, wypowiedzi, reakcji. Polegać będzie na nieustannym dokonywaniu wyborów - przemyślanych wyborów. To wielki krok ku świadomości. Wtedy przekonamy się, że połowę swego życia spędziliśmy w nieświadomości. To znaczy, nie zdając sobie w pełni sprawy, jakie wybieramy myśli, uczynki i słowa. A doznając ich skutków, zaprzeczamy temu, że nasze zachowania, wypowiedzi, reakcje miały z tym jakikolwiek związek. Zacznijmy od zaraz wyobrażać sobie swe życie, jak chcemy, by wyglądało - i oddajmy się temu. Sprawdzajmy każdą myśl, słowo, czyn, które nie są z tym zgodne. Odsuńmy je od siebie. Kiedy przyłapiemy się na myśleniu negatywnym - takim, które zaprzecza naszemu najwyższemu pojęciu o danej rzeczy - pomyślmy na nowo. Można się w tym wyćwiczyć. Kiedy najdzie nas myśl, która nie pasuje do naszej najwyższej wizji, zmieńmy ją na nową, natychmiast. Kiedy powiemy coś, co kłóci się z naszą najszczytniejszą ideą, pamiętajmy, aby więcej czegoś takiego nie mówić. Gdy zrobimy coś wbrew swym najlepszym intencjom, przyrzeknijmy sobie, że zdarzyło się to po raz ostatni. I naprawmy szkodę, jeśli to możliwe. Nadając jasności swoim myślom sprawiamy, że nasze życie nabiera rozpędu. Myślmy o tym, jacy chcemy być, co chcemy robić i mieć. Myślmy o tym tak często, aż stanie się to dla nas olśniewająco jasne. Następnie odrzućmy wszelkie inne myśli. Nie dopuszczajmy żadnych innych możliwości. USUŃMY WSZELKIE NEGATYWNE MYŚLI ZE SWYCH WYOBRAŻEŃ. WYZBĄDŹMY SIĘ PESYMIZMU. ROZPROSZMY WĄTPLIWOŚCI. UWOLNIJMY SIĘ OD LĘKU. Ćwiczmy umysł w wytrwałym trzymaniu się pierwotnej twórczej myśli. Kiedy nasze myśli wykrystalizują się i okrzepną, zacznijmy je głosić jako prawdy. Mówmy je głośno. Użyjmy słów kryjących w sobie ogromną moc: JA JESTEM. Nic we wszechświecie nie dorównuje stwórczej sile tego stwierdzenia. Cokolwiek wypowiemy po tych słowach, wprawia w ruch ciąg przyczyn i skutków, który doświadczenia te przywoła, przyniesie je nam. Koniec części drugiej. Zapraszamy w najbliższym czasie do lektury części 3. wybrała i udostępniła: Szamanka