Najlepsi doradcy ezoteryczni na wyciągnięcie ręki!

Poszukiwanie Miłości ciąg dalszy

Poszukiwanie Miłości ciąg dalszy

Zapraszamy do zapoznania się z artykułem pt. "Poszukiwanie Miłości ciąg dalszy" przygotowanym przez naszego eksperta Cyganicha

W poprzednim artykule ?Poszukiwanie miłości - czy jej szukać, czy pozwolić się znaleźć? pisałam o tym, że miłość nie zawsze przychodzi wtedy, gdy jej intensywnie szukamy, lecz wtedy, gdy jesteśmy na nią naprawdę gotowi. To, co przyciągamy, jest odzwierciedleniem naszego wnętrza ? poziomu akceptacji, poczucia własnej wartości i otwartości serca.

Dziś zapraszam na kontynuację tego tematu - przyjrzymy się głębiej, jak energia miłości działa w praktyce, co blokuje jej przepływ i jak rozpoznać, czy kieruje nami prawdziwe pragnienie bliskości, czy jedynie lęk przed samotnością.

Natomiast Miłość Duchowa to światło, które prowadzi. Miłość duchowa nie przychodzi jak burza. Przychodzi jak cisza, w której czujesz spokój. Nie ma w niej niepokoju ani potrzeby udowadniania czegokolwiek. Nie musisz niczego kontrolować, wszystko płynie naturalnie, z łagodnością i głębokim zrozumieniem. To spotkanie dwóch dusz, które przeszły przez swoje lekcje. Nie szukają w sobie ucieczki, gdyż odnajdują odbicie światła, a nie braku.
Znaki miłości duchowej to wewnętrzny spokój, nawet w oddaleniu, brak dramatów, ale obecność głębi, wzajemne wsparcie w rozwoju, porozumienie bez słów, poczucie, że czas przestaje istnieć. Miłość duchowa nie potrzebuje dowodów, ponieważ jest obecna. Nie ogranicza, gdyż pozwala się rozwijać. Nie boi się ciszy, bo w ciszy słyszy prawdę.
Czasem te dwa rodzaje miłości spotykają się w jednym życiu. Związek zaczyna się karmicznie, z bólem i chaosem, ale dzięki wzrostowi świadomości może przemienić się w duchowy. Kiedy jedna i druga dusza przejdzie przez lekcje: przebaczenie, pokorę, wolność to energia relacji zaczyna się oczyszczać. Wtedy ogień zamienia się w światło. Walka w współobecność, strach w zaufanie. To nie znaczy, że znika pasja. Przeciwnie, pojawia się namiętność połączona z mądrością. Nie jest już muszę cię mieć, ale chcę z tobą być, bo razem świecimy jaśniej. Warto cały czas pamiętać jak odróżnić głos duszy od głosu ego. Ego pragnie kontroli zaś dusza połączenia. Ego mówi: nie mogę bez niego żyć. Dusza mówi: dzięki niemu odkryłam, jak żyć naprawdę. To subtelna różnica, ale właśnie w niej kryje się prawda. Jeśli relacja powoduje ciągłe napięcie, zazdrość, ból to znak, że serce jeszcze niesie dawną ranę. Ale jeśli relacja przynosi harmonię, nawet w milczeniu to znak, że miłość duchowa już puka do drzwi.
Każde spotkanie dusz jest święte, nawet to, które kończy się łzami. Bo każde prowadzi cię bliżej prawdy o sobie. Miłość karmiczna otwiera serce przez ogień. Miłość duchowa otula je światłem. Obie są niezbędne, bo dopiero razem uczą pełni. Kiedy przejdziesz przez ogień i nie boisz się już płonąć, wtedy przychodzi ta miłość, która nie przychodzi po coś, ale dla samego istnienia. Możesz prosić o miłość duchową tymi np. słowami:
Niech odejdzie to, co było lekcją, niech zostanie to, co jest światłem. Niech moje serce rozpozna, gdzie kończy się lęk, a zaczyna prawda. Niech przyjdzie do mnie dusza, z którą razem będziemy modlitwą istnienia.
Miłość karmiczna rozpala. Miłość duchowa przemienia. Jedna przypomina, że masz serce. Druga, że jesteś sercem. Możesz prosić Górę o miłość duchową słowami niech światło, które jest mną, rozpozna światło, które jest Tobą. Niech nasze drogi splotą się nie z pragnienia, lecz z przeznaczenia. Niech nasze dłonie spotkają się w ciszy, a nasze serca w jedności, gdzie nie ma już dwóch, jest jedno.
Niektóre spotkania nie są przypadkiem. Nie zaczynają się w tym życiu, ani nie kończą po jego zakończeniu. Są niczym dwa promienie z jednego źródła światła, które przez eony dryfowały w mroku, by w końcu ponownie się spotkać. Kiedy się łączą, nie ma już ja i ty, jest jedno drżenie wszechświata, które mówi jesteśmy domem. Miłość duchowa nie jest relacją w ziemskim znaczeniu. Nie opiera się na potrzebie, ale na współobecności. Nie na emocji, lecz na wibracji. Nie chodzi o to, by się mieć, lecz by się rozpoznać. W tej miłości oboje są wolni.
Ale wybierają siebie każdego dnia, bo ich dusze współbrzmią. Nie muszą się szukać, odnajdują się w każdym spojrzeniu, w ciszy, w oddechu. To uczucie nie spala, lecz podnosi. Nie wywołuje lęku, lecz spokój. Nie tworzy zależności, ale połączenie. A kiedy dusze się rozpoznają? Nie dzieje się to przez analizę. Nie jest decyzją rozumu, lecz pamięcią serca.
Może przyjść w jednej chwili, spojrzenie, słowo, zapach, dotyk dłoni i czujesz: znam cię. Nie wiem skąd, ale znam. Nie ma w tym dramatyzmu. Nie ma napięcia. Jest cicha pewność, że oto wróciła część ciebie, za którą tęskniłeś od zawsze. A kiedy dusze się zjednoczą to odczuwasz natychmiastowe zaufanie do drugiej osoby, przypadki, które prowadzą do spotkania, wzajemnie odczuwacie swoje emocje na odległość, i pięknie tańczy harmonia między ciszą a bliskością. Masz wrażenie, że czas się rozpuszcza, a rzeczywistość łagodnieje.
To nie jest euforia, bo to prawda. Dusza nie potrzebuje dowodów. Ona po prostu wie. Bo związek oparty na duchowym zjednoczeniu nie jest idealny w sensie ludzkim. Nadal są różnice, emocje, dni światła i cienia. Ale każda chwila jest świadoma. Konflikt nie rani, on uczy. Cisza nie oddziela, ona łączy. Taki związek nie służy już tylko szczęściu osobistemu, lecz staje się kanałem światła dla świata. Dwie dusze połączone miłością duchową tworzą pole energii, które wpływa na otoczenie: łagodzi, inspiruje, leczy. Ich wspólna obecność jest jak świątynia, w której inni czują się spokojniej, głębiej, bliżej siebie.
Miłość duchowa ma sens wykraczający poza dwoje ludzi. To nie jest my kontra świat, to my dla świata. Zjednoczone dusze często niosą wspólną misję, nie zawsze spektakularną, ale zawsze świętą. To może być wspólne tworzenie dobra, uzdrawianie innych przez słowo, obecność, sztukę, wspieranie się w służbie światłu czy cicha praca na rzecz harmonii wokół.
Taka para emanuje spokojem. Nie mówi o miłości, jest miłością. A kiedy dusze się zjednoczą, także ciała stają się święte. Bliskość przestaje być pożądaniem zaś staje się modlitwą. Dotyk jest błogosławieństwem, a spojrzenie energią uzdrowienia. Miłość w tej postaci łączy wszystkie poziomy: duchowy, emocjonalny, fizyczny i energetyczny. To taniec, w którym nie chodzi o ciało, lecz o przepływ światła przez ciało. Nie ma wstydu, nie ma lęku, jest obecność. Spotkanie staje się sakramentem, a oddech, wspólnym rytmem wszechświata. Bo prawdziwa miłość nie przychodzi, ona się objawia. Nie można jej przyciągnąć ani zaprojektować. Ona pojawia się, gdy jesteś w zgodzie z własną duszą, gdy znikają oczekiwania, a zostaje tylko czysta obecność. Nie poznasz jej po emocjach, ale po ciszy, która po nich zostaje. Nie po słowach, ale po pokoju w sercu, który trwa, nawet gdy druga osoba milczy. Miłość duchowa to nie historia, to stan świadomości. Nie zaczyna się ani nie kończy. Po prostu jest. Jak słońce, które świeci, niezależnie od tego, czy ktoś patrzy. Miłość nie jest uczuciem. Jest siłą wszechświata, pierwotną energią, z której zrodziło się światło, dźwięk i czas. To oddech Boga w każdym atomie, puls galaktyk, śpiew komórek, bicie serca w łonie Ziemi. Kiedy człowiek naprawdę kocha, nie tylko drugiego człowieka, ale istnienie samo w sobie, staje się kanałem tej mocy. Jego myśli, słowa i czyny zaczynają tworzyć, a nie reagować. Z poziomu miłości wszystko, czego dotkniesz, zaczyna rosnąć. Każda myśl jest falą. Każde uczucie, drganiami pola. Miłość ma najwyższą częstotliwość w całym spektrum ludzkiej świadomości. Kiedy jesteś w jej przepływie, twoja energia współbrzmi z samym Źródłem. To dlatego w chwilach prawdziwej miłości świat jakby odpowiada, synchroniczność się nasila, pojawiają się znaki, drzwi się otwierają. To nie magia, to prawo rezonansu w najczystszej postaci. Miłość przyciąga to, co jest jej podobne: spokój przyciąga spokój, wdzięczność przyciąga obfitość, otwartość przyciąga błogosławieństwa.
W starych tradycjach mówi się, że umysł planuje, ale serce wie. To serce jest kompasem duszy. Gdy tworzysz z poziomu serca, twoje działania nabierają mocy rezonansu, są zsynchronizowane z rytmem wszechświata. Miłość nie wymusza, ona płynie. Nie planuje przyszłości, ona objawia przyszłość poprzez obecność. Kiedy coś tworzysz w miłości, tekst, dom, gest, rozmowę to energia tego czynu zostaje w świecie. Każdy akt miłości jest jak nasienie światła, które później kiełkuje w czyimś sercu. Miłość jest alchemią, która przemienia cień w światło. Nie przez zaprzeczenie bólowi, lecz przez jego objęcie. Bo miłość niczego nie odrzuca, ona wszystko przemienia w złoto świadomości. Gdy kochasz siebie w całości, nawet ze słabościami to stajesz się pełny. A tylko pełnia może tworzyć. Dlatego każda rana, gdy zostaje ukochana, staje się źródłem mocy. Każdy cień, przyjęty z czułością, zamienia się w światło. Gdy jesteś w energii miłości, nie musisz przyciągać obfitości. Ona sama zaczyna się pojawiać, bo twoje wibracje mówią jestem w przepływie. Miłość nie zna braku, zna tylko dawanie i otrzymywanie w równowadze. To dlatego ludzie pełni miłości przyciągają pomoc, dobre okoliczności, właściwych ludzi. Nie dlatego, że mają szczęście, ale dlatego, że promieniują częstotliwością życia. Wdzięczność, czułość, współczucie to języki, jakimi Wszechświat rozumie miłość. A Wszechświat zawsze odpowiada na język, który rozumie. Jedna kochająca istota potrafi zmienić przestrzeń, w której się znajduje. Jej obecność łagodzi napięcia, budzi spokój, inspiruje innych. To nie jest teoria, to zjawisko energetyczne.
Kiedy człowiek staje się miłością, zaczyna leczyć świat samym istnieniem. Nie musi mówić, przekonywać ani walczyć. Wystarczy, że jest. Wtedy jego obecność staje się błogosławieństwem. Świat zaczyna się wokół niego układać, jakby sam Wszechświat rozpoznawał w nim własne serce. Dlatego spróbuj i powtarzaj rano, zanim dotkniesz dnia i wieczorem, zanim oddasz się snom: tworzę z poziomu serca, nie z lęku. To, co tworzę w miłości, trwa wiecznie. Jestem kanałem światła, które rodzi nowe światy. Każdy mój oddech jest modlitwą życia. Miłość przepływa przeze mnie i przemienia wszystko, czego dotknie. Niech moja miłość stanie się czynem. Niech moje serce będzie źródłem światła. Niech każda myśl rodzi dobro, a każde słowo niesie pokój, zaś każdy gest tworzy nowy świat. Bo jestem miłością, która pamięta, że jest Bogiem w ruchu.
Miłość, której szukałaś, była zawsze w Tobie. To ona prowadziła cię przez wszystkie etapy tzn. przez tęsknotę, byś odnalazła siebie, przez uzdrawianie, byś otworzyła serce, przez spotkania, byś rozpoznała prawdę, przez zjednoczenie, byś poczuła pełnię aż po tworzenie, byś stała się źródłem światła dla świata.
Miłość nie kończy się słowem koniec. Miłość to ciągłe stawanie się, jak oddech Wszechświata, który nigdy nie ustaje.
Niech więc w Tobie, ta ścieżka stanie się nie tylko tekstem, lecz energią codziennego istnienia.
Z miłością, Cyganicha